[Verse 1 - Te Tris]
Tak na początek, to przestań zgrywać durnia przy mnie
Bo możesz mieć problem jak Edyta Górniak z hymnem
Czas konfrontacji, ja nie będę sprzeczać się jak pizdy
Śmiało zacznij, a zmienię ksywkę z Tet na Ted Kaczyński
Milczysz, daj mi studio, ja pokażę czyj to teren
A na scenie twoim potem uzupełnię hydrosferę
Szybko przeleć poczet tych, których dawno zjadłem
Gangster? mój charakter złamie każdą klamkę
Hasło cypher, miasto zna mnie, za to mam street credit
Nie jestem under, over, jestem Tet I tym chcę być
Mogę ich przebić, mam kilka dissów, co łamią żebra
Ze mną nie ma nic łatwo, chyba, że łatwo przegrać
Alko-herbal styl, jestem tu po to żeby zmienić trendy
A status reszty to od dzisiaj bezimienni
I wierz mi, ja przejdę tą próbę, a ty?
Sprawdź ten refren na ulicy, w klubie
[Verse 2 - Te Tris]
To nie jest tak, że mam freestyle, skillsy i znam kulisy
Jestem tu po to żebyś mówił o mnie rap-skurwysyn
Głupio tak liczyć multiwersy kiedy stoi treść nad formą
Chcesz sztuki dla sztuki? to wypożycz lesbian porno
Skomlą, nawet podziemie tutaj wciska ferment
Psy bez jaj, gdzie szczytem dissów jest diss na Verbę?
Chcesz zagrać? tu masz psa I to nie mit jak Cerber
Zdissuj mnie to jakby plemnik nagrał diss na spermę
Bęben, plus zasada: grasz słabo odpadasz
Pytam, ilu w tym kraju ma prawo do bragga? błagam
Skończ pierdolić, daj to live on stage
Dwa gramofony, mic, hip-hop właśnie stamtąd jest
Niełatwo przejść obojętnie, masz I pomyśl
Zastanów się skąd we mnie siedzi taki antagonizm
I popatrz, kto w tym kraju się pcha na szczyt
Pamiętaj, szacunek każdy, ale strach - nikt
(Nikt kurwa, nikt, żaden kurwa z was)
[Verse 3 - Te Tris]
Raperzy - mogę, jak Sage Francis, nie lubić gości
Bo ich rap ma sens jak stage diving bez publiczności
Teraz w dobrym tonie jest ponoć być erudytą, alfonsem
Ignorantem albo ściemniać jak Benzino na Source'ie
Fajnie, to wasza droga chociaż bliżej wam do ścieżek
Zmienicie się? prędzej zobaczę skina z irokezem, kpina
Ciągle nie wierzę, że to czas na polski Rawkus
Rap biznes? szeroki w barach, ale wąski w kroku
W tym roku, mój jest kraj od Bałtyku po Tatry
A teren dla nich to dwie kratki od bełta do Tatry
Fakty? dziś do koryta wszyscy pędzą jak świnie
Chcesz dymać rapgrę? będę żyletką w jej waginie
Tak na początek, to przestań zgrywać durnia przy mnie
Bo możesz mieć problem jak Edyta Górniak z hymnem
Czas konfrontacji, ja nie będę sprzeczać się jak pizdy
Śmiało zacznij, a zmienię ksywkę z Tet na Ted Kaczyński
Milczysz, daj mi studio, ja pokażę czyj to teren
A na scenie twoim potem uzupełnię hydrosferę
Szybko przeleć poczet tych, których dawno zjadłem
Gangster? mój charakter złamie każdą klamkę
Hasło cypher, miasto zna mnie, za to mam street credit
Nie jestem under, over, jestem Tet I tym chcę być
Mogę ich przebić, mam kilka dissów, co łamią żebra
Ze mną nie ma nic łatwo, chyba, że łatwo przegrać
Alko-herbal styl, jestem tu po to żeby zmienić trendy
A status reszty to od dzisiaj bezimienni
I wierz mi, ja przejdę tą próbę, a ty?
Sprawdź ten refren na ulicy, w klubie
[Verse 2 - Te Tris]
To nie jest tak, że mam freestyle, skillsy i znam kulisy
Jestem tu po to żebyś mówił o mnie rap-skurwysyn
Głupio tak liczyć multiwersy kiedy stoi treść nad formą
Chcesz sztuki dla sztuki? to wypożycz lesbian porno
Skomlą, nawet podziemie tutaj wciska ferment
Psy bez jaj, gdzie szczytem dissów jest diss na Verbę?
Chcesz zagrać? tu masz psa I to nie mit jak Cerber
Zdissuj mnie to jakby plemnik nagrał diss na spermę
Bęben, plus zasada: grasz słabo odpadasz
Pytam, ilu w tym kraju ma prawo do bragga? błagam
Skończ pierdolić, daj to live on stage
Dwa gramofony, mic, hip-hop właśnie stamtąd jest
Niełatwo przejść obojętnie, masz I pomyśl
Zastanów się skąd we mnie siedzi taki antagonizm
I popatrz, kto w tym kraju się pcha na szczyt
Pamiętaj, szacunek każdy, ale strach - nikt
(Nikt kurwa, nikt, żaden kurwa z was)
[Verse 3 - Te Tris]
Raperzy - mogę, jak Sage Francis, nie lubić gości
Bo ich rap ma sens jak stage diving bez publiczności
Teraz w dobrym tonie jest ponoć być erudytą, alfonsem
Ignorantem albo ściemniać jak Benzino na Source'ie
Fajnie, to wasza droga chociaż bliżej wam do ścieżek
Zmienicie się? prędzej zobaczę skina z irokezem, kpina
Ciągle nie wierzę, że to czas na polski Rawkus
Rap biznes? szeroki w barach, ale wąski w kroku
W tym roku, mój jest kraj od Bałtyku po Tatry
A teren dla nich to dwie kratki od bełta do Tatry
Fakty? dziś do koryta wszyscy pędzą jak świnie
Chcesz dymać rapgrę? będę żyletką w jej waginie
( Te-Tris )
www.ChordsAZ.com