Siedziałem wieczorem wypełniając przestrzeń bitem
I uderzał bas choć zniknęły deszcze liter
Mogę być bezskrzydłym gryfem, paskudny z natury
Jeśli mnie podrażnisz będę brudny od purpury
Srebrnoskóry choć z milczenia wydobyte czyste złoto
Bo na codzień milczę, teraz stricte mam słowotok
Napotkane wilcze stado, które dało mi schronienie
Po tym jak część ludzi spod nóg odebrało ziemię
Która kręci się zawrotnie utrzymując czas na wodzy
Czasem coś zawodzi, ostrzegali astrolodzy
Że po gwiazdach nikt nie chodzi bo uderza to do głowy
Potem upada do stóp, tam geneza dulologii
Zmarznięte usta z których nie ujrzysz już tchnienia
To część oszustwa spójrzmy na sеrce z kamienia
Elemеnt istnienia, który kieruje nas drogą
W części zapomnienia gdy hołduje różnym bogom
I uderzał bas choć zniknęły deszcze liter
Mogę być bezskrzydłym gryfem, paskudny z natury
Jeśli mnie podrażnisz będę brudny od purpury
Srebrnoskóry choć z milczenia wydobyte czyste złoto
Bo na codzień milczę, teraz stricte mam słowotok
Napotkane wilcze stado, które dało mi schronienie
Po tym jak część ludzi spod nóg odebrało ziemię
Która kręci się zawrotnie utrzymując czas na wodzy
Czasem coś zawodzi, ostrzegali astrolodzy
Że po gwiazdach nikt nie chodzi bo uderza to do głowy
Potem upada do stóp, tam geneza dulologii
Zmarznięte usta z których nie ujrzysz już tchnienia
To część oszustwa spójrzmy na sеrce z kamienia
Elemеnt istnienia, który kieruje nas drogą
W części zapomnienia gdy hołduje różnym bogom
( Varu )
www.ChordsAZ.com