[Intro]
Przemierzyłem setki tysięcy miliardów mil
Żeby znaleźć się tutaj, gdzie teraz się znajduję
I aby uwolnić się od nałogu, znajdź sobie inny nałóg
I pokonaj go
[Refren]
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
[Zwrotka 1]
Co by się nie działo, postawiłem na ciebie, cały czas pewien, że to mój Eden
Te wersy prawdziwe, czy dziwi ciebiе to? My dokładamy do tego, a dla ciebie to szok
Mogę bеz rąk, co? Niemożliwe! Wyrysuję na ławce tam twoje imię
Ja sam siebie winię, sam sobie winien, bo to moja wina, ja tu zawiniłem
Byłem tu, gdzie byłem, stoję tam, gdzie stałem, nie za wiele widziałem, ale czegoś szukałem
Wstawałem, spadałem i robię to dalej, palę papierosa, kodeiny nie walę
Jeśli kiedykolwiek zabraknie mnie, to nie wylewaj łez! Kiedy słuchasz mnie
Uśmiechnij się, bo nienawidzę, kiedy kiedykolwiek ty smucisz się
Chcę być jak wodór, ty byłabyś tlenem! Razem, ty i ja, to związek! Na chemię
Niechętnie chodziłaś, dziwiłaś mi się, że niewiele więcej wiem, a ja wiem, że nic nie wiem
Okej, dopiero do ciebie to dociera? Że cholera, kurwa, dlaczego nas nie ma?
Ponieważ wynika to z tego, że masz jego, dlatego to, kobieto, dochodzę do tego
Składamy to jak LEGO, budujemy te mosty, modyfikujemy te więzi emocji
Mamy siebie dosyć, tak bywa czasami! Wracamy do siebie, nie jesteśmy związani
Niezakochani? Bo ja w tobie na pewno i kocham cię bardzo, jak nikogo innego
Ale co z tego, z tego nic nie wynika, jedyne, co mam to ta jebana muzyka
[Refren]
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
[Zwrotka 2]
Dla mnie chmury, niebo to żadna granica
Skoro stawiano ślady na glebie Księżyca
Napisałbym, że gwoździe gwiazd przytrzymują niebo
I że przez to, no jest nade mną, a pode mną piekło
I demon jak Venom, welon, czernią, czarną bestią
Poety weną włada Black Spider-Man, jebać go
Bo nienawidzę siebie za to, jaki jestem, za to, jaki byłem! Nie wiem jaki będę
Byleby tylko zmienić się nie na jeszcze gorsze, a na lepsze
Może nie wierzę w siebie, ale uwierzyłem, że żyję po to, by, by robić muzykę
Marzyłem o dziewczynie, marzę o szczęściu, uśmiechu na twarzy, o życiu bez stresu
O wychodzeniu z domu, byciu niezależnym, byciu rozumianym, leczę kompleksy
Gram w koszykówkę i robię postępy! Robię taki rap i chcę być najlepszy
Znowu mnie skreślisz, bo jestem pojebany? Wyjebane mam w ciebie i w tego typu szmaty
Jestem unikalny, poznaję swą wartość, nie było mi łatwo, życie to bagno
Spadało się nieraz, no kurwa, ile można? Zobacz, ja żyję, mam opiekę Boga
Hah, ja mam opiekę Boga
[Refren]
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
[Outro]
Wszyscy spierdoliliście sprawę, kurwa, i ja nie wiem już, nie wiem
Nie wiem sam już, po co bije! Rozpierdoliłaś to
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Serce
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Serce, serce
Nie wiem, nie wiem, po co bije
Nie wiem, nie wiem
I dla kogo ono jest?
Nie wiem tego, nie wiem nic
Przemierzyłem setki tysięcy miliardów mil
Żeby znaleźć się tutaj, gdzie teraz się znajduję
I aby uwolnić się od nałogu, znajdź sobie inny nałóg
I pokonaj go
[Refren]
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
[Zwrotka 1]
Co by się nie działo, postawiłem na ciebie, cały czas pewien, że to mój Eden
Te wersy prawdziwe, czy dziwi ciebiе to? My dokładamy do tego, a dla ciebie to szok
Mogę bеz rąk, co? Niemożliwe! Wyrysuję na ławce tam twoje imię
Ja sam siebie winię, sam sobie winien, bo to moja wina, ja tu zawiniłem
Byłem tu, gdzie byłem, stoję tam, gdzie stałem, nie za wiele widziałem, ale czegoś szukałem
Wstawałem, spadałem i robię to dalej, palę papierosa, kodeiny nie walę
Jeśli kiedykolwiek zabraknie mnie, to nie wylewaj łez! Kiedy słuchasz mnie
Uśmiechnij się, bo nienawidzę, kiedy kiedykolwiek ty smucisz się
Chcę być jak wodór, ty byłabyś tlenem! Razem, ty i ja, to związek! Na chemię
Niechętnie chodziłaś, dziwiłaś mi się, że niewiele więcej wiem, a ja wiem, że nic nie wiem
Okej, dopiero do ciebie to dociera? Że cholera, kurwa, dlaczego nas nie ma?
Ponieważ wynika to z tego, że masz jego, dlatego to, kobieto, dochodzę do tego
Składamy to jak LEGO, budujemy te mosty, modyfikujemy te więzi emocji
Mamy siebie dosyć, tak bywa czasami! Wracamy do siebie, nie jesteśmy związani
Niezakochani? Bo ja w tobie na pewno i kocham cię bardzo, jak nikogo innego
Ale co z tego, z tego nic nie wynika, jedyne, co mam to ta jebana muzyka
[Refren]
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
[Zwrotka 2]
Dla mnie chmury, niebo to żadna granica
Skoro stawiano ślady na glebie Księżyca
Napisałbym, że gwoździe gwiazd przytrzymują niebo
I że przez to, no jest nade mną, a pode mną piekło
I demon jak Venom, welon, czernią, czarną bestią
Poety weną włada Black Spider-Man, jebać go
Bo nienawidzę siebie za to, jaki jestem, za to, jaki byłem! Nie wiem jaki będę
Byleby tylko zmienić się nie na jeszcze gorsze, a na lepsze
Może nie wierzę w siebie, ale uwierzyłem, że żyję po to, by, by robić muzykę
Marzyłem o dziewczynie, marzę o szczęściu, uśmiechu na twarzy, o życiu bez stresu
O wychodzeniu z domu, byciu niezależnym, byciu rozumianym, leczę kompleksy
Gram w koszykówkę i robię postępy! Robię taki rap i chcę być najlepszy
Znowu mnie skreślisz, bo jestem pojebany? Wyjebane mam w ciebie i w tego typu szmaty
Jestem unikalny, poznaję swą wartość, nie było mi łatwo, życie to bagno
Spadało się nieraz, no kurwa, ile można? Zobacz, ja żyję, mam opiekę Boga
Hah, ja mam opiekę Boga
[Refren]
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Nigdy nie mówiłem wiele, wręcz odwrotnie
Bo milczałem zawsze, gdy chodziło o mnie
Może powinienem wstać, sam zabrać się za siebie
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
[Outro]
Wszyscy spierdoliliście sprawę, kurwa, i ja nie wiem już, nie wiem
Nie wiem sam już, po co bije! Rozpierdoliłaś to
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Serce
Nie wiem sam już, po co bije moje pierdolone serce
Serce, serce
Nie wiem, nie wiem, po co bije
Nie wiem, nie wiem
I dla kogo ono jest?
Nie wiem tego, nie wiem nic
( Augustyn )
www.ChordsAZ.com