Chcesz mnie uciszyć moja duma na to nie pozwoli
Kłamstwo słodkie prawda boli ma smak soli
Znów wyszło źle pomimo dobrej woli
Każdy punch wbijany z dużą siłą wykończ cię powoli
Weź schowaj w kieszeń swój pierdolony egoizm
I tak nic tu nie osiągniesz lepiej będzie jak się potniesz
Sam nie wiesz ilu jeszcze ludzi do siebie zrazisz
Fałszywi przyjaciele na pozór ciężko jest to zauważyć
Smutek do o koła to on nie pozwala marzyć
Wiara gówno warta ci co wierzą mogą się sparzyć
Weź mi zaufaj bo do o koła sami judasze
Bóg ich stworzył najchętniej pozamieniał bym ich w pasze
Ty nie ogarniesz świata wciąż pociągając nosem
Życie napędzane prochem
Docenią gdy w głowie zatrzymają się nad grobem
Sram na to i cieszę się ze to nie mój problem
Jebać was nie za dzwonię wam po monar
Jeśli mają coś do mnie będą mi mówić barbarzyńca Conan
Po blancie na kartkę często wylewam swoje racje
I odwrotnie co cię nie wzmocni to zabije
Powiedz jakie to uczucie gdy mózg od środka gnije
Nie mogę patrzeć na świat do o koła pełno ciemnych mas
Stracicie świat świat nie będzie płakał gdy straci was
Życie pędzi ty nie możesz cały czas stać w korku
Bo wszyscy cię wyprzedzą głupio jest stać na początku
Wylej wodę na głowę najlepiej wiadro wrzątku
Twój ryj tak piękny piękniejszy byłby w worku
Tak bardzo nie na widzę ludzi
Że najchętniej wolałbym do nich nic nie mówić
Na chuj mam się trudzić lepiej będzie wszystko olać
Możesz blant mi tu podać do kieliszka wódki dolać
Mój majk to broń prosto w ryj będę strzelał
Pogrzeby nastolatków zaczynają nudzić
Zabrakło im siły aby tutaj żyć
Lotem zmierzy strach by wybić się nad blokiem
Jeb ambicje spadają tu jak trupy na ziemie
Ludziom w głowach się jebie
Lepiej uważaj bo nieszczęście spadnie na ciebie
Chcą znaleźć się w niebie pozwól im przyjebać o ziemie
Niech ich strach przeleci jak całe życie przed oczami
Ja jebie ciebie po twojej śmieci nie zalał bym się łzami
Startuj masz ode mnie zielone światło
Wale w gardło prawdą z podniesionym wzrokiem
Patrze na was z pogardą zmierzcie się z najwyższym blokiem
Mnie nic już nie ruszy stoję patrze i pożyje
Jeśli przegrałeś wszystko pomogę założyć pętle na szyje
Jestem bez serca więc smutek mnie nie przykryje
Po wszystkim waszą krwią ręce umyje
Kłamstwo słodkie prawda boli ma smak soli
Znów wyszło źle pomimo dobrej woli
Każdy punch wbijany z dużą siłą wykończ cię powoli
Weź schowaj w kieszeń swój pierdolony egoizm
I tak nic tu nie osiągniesz lepiej będzie jak się potniesz
Sam nie wiesz ilu jeszcze ludzi do siebie zrazisz
Fałszywi przyjaciele na pozór ciężko jest to zauważyć
Smutek do o koła to on nie pozwala marzyć
Wiara gówno warta ci co wierzą mogą się sparzyć
Weź mi zaufaj bo do o koła sami judasze
Bóg ich stworzył najchętniej pozamieniał bym ich w pasze
Ty nie ogarniesz świata wciąż pociągając nosem
Życie napędzane prochem
Docenią gdy w głowie zatrzymają się nad grobem
Sram na to i cieszę się ze to nie mój problem
Jebać was nie za dzwonię wam po monar
Jeśli mają coś do mnie będą mi mówić barbarzyńca Conan
Po blancie na kartkę często wylewam swoje racje
I odwrotnie co cię nie wzmocni to zabije
Powiedz jakie to uczucie gdy mózg od środka gnije
Nie mogę patrzeć na świat do o koła pełno ciemnych mas
Stracicie świat świat nie będzie płakał gdy straci was
Życie pędzi ty nie możesz cały czas stać w korku
Bo wszyscy cię wyprzedzą głupio jest stać na początku
Wylej wodę na głowę najlepiej wiadro wrzątku
Twój ryj tak piękny piękniejszy byłby w worku
Tak bardzo nie na widzę ludzi
Że najchętniej wolałbym do nich nic nie mówić
Na chuj mam się trudzić lepiej będzie wszystko olać
Możesz blant mi tu podać do kieliszka wódki dolać
Mój majk to broń prosto w ryj będę strzelał
Pogrzeby nastolatków zaczynają nudzić
Zabrakło im siły aby tutaj żyć
Lotem zmierzy strach by wybić się nad blokiem
Jeb ambicje spadają tu jak trupy na ziemie
Ludziom w głowach się jebie
Lepiej uważaj bo nieszczęście spadnie na ciebie
Chcą znaleźć się w niebie pozwól im przyjebać o ziemie
Niech ich strach przeleci jak całe życie przed oczami
Ja jebie ciebie po twojej śmieci nie zalał bym się łzami
Startuj masz ode mnie zielone światło
Wale w gardło prawdą z podniesionym wzrokiem
Patrze na was z pogardą zmierzcie się z najwyższym blokiem
Mnie nic już nie ruszy stoję patrze i pożyje
Jeśli przegrałeś wszystko pomogę założyć pętle na szyje
Jestem bez serca więc smutek mnie nie przykryje
Po wszystkim waszą krwią ręce umyje
( Malin (POL) )
www.ChordsAZ.com