Jasne miasto, światła gasną
Tutaj lufy są jedynie pakowane trawą
Mefedron na ulicach, ćpuny w publikach
Raperzy na featach i tylko rap w głośnikach
Całe miasto jebie skunem
W czarnych ubraniach ludzie opalają lufę
Czarne lufy przy skroniach gdzieś na wólce
A jeśli o to chodzi, to takich rzeczy jest w warszawie, tutaj, w kurwę
Wielkie miasto, metropolia snów
Jeśli nie udało się gdzieś indziej, no to uda się tu
Na każdym rogu jest nasrane żabek w chuj, pokaż
Diament warszawy, gdzie opierdolisz hotdoga
To jest miasto diametralnych dysonansów;
Społeczeństwo atakowane przez policjantów
Dragi na ulicach, nawet ćpają w parku
W nocy w mieście zmienia się nastrój
Tylko teraz powstaje problem, co by tu zmienić
Skoro bogate banany nawijają o dzielni
Mówią o towarze niezłym, tylko powiedz mi czemu
Skoro to nie oni, a ich starzy urodzeni w PRL-u
Znają ten świat dobrze, lepiej niż oni
Żeby chcieć do tego wracać, chyba trzeba być chorym
Uzależnić się od ćpania, to nie jest pomysł dobry
Chociaż dla nich pomysł ten jest lepszy niż mądry
Tak wygląda Warszawa
Atrakcyjny koncept, lepszy niż jego pomysłodawca
Żeby gadać non-stop o dragach
To bym się starał, to wszystko, co ma myśl napisała, jak najszybciej wymazać
Teraz uwaga, aspekty sprawdzam
Co by tu zrobić, żeby świat kolorowy był trochę lepszy dla nas
Ale niestety spotyka mnie żelazna ściana
Pieniądze, władza, zaciskam krawat
Jednak jest inne medium, żeby dotrzeć do człowieka
Rapowanie sztuką, żeby świat się zmieniał
Tylko o co tu chodzi, że ci artyści drodzy
Zamiast robić progres, cały czas stoją w miejscach
Tutaj lufy są jedynie pakowane trawą
Mefedron na ulicach, ćpuny w publikach
Raperzy na featach i tylko rap w głośnikach
Całe miasto jebie skunem
W czarnych ubraniach ludzie opalają lufę
Czarne lufy przy skroniach gdzieś na wólce
A jeśli o to chodzi, to takich rzeczy jest w warszawie, tutaj, w kurwę
Wielkie miasto, metropolia snów
Jeśli nie udało się gdzieś indziej, no to uda się tu
Na każdym rogu jest nasrane żabek w chuj, pokaż
Diament warszawy, gdzie opierdolisz hotdoga
To jest miasto diametralnych dysonansów;
Społeczeństwo atakowane przez policjantów
Dragi na ulicach, nawet ćpają w parku
W nocy w mieście zmienia się nastrój
Tylko teraz powstaje problem, co by tu zmienić
Skoro bogate banany nawijają o dzielni
Mówią o towarze niezłym, tylko powiedz mi czemu
Skoro to nie oni, a ich starzy urodzeni w PRL-u
Znają ten świat dobrze, lepiej niż oni
Żeby chcieć do tego wracać, chyba trzeba być chorym
Uzależnić się od ćpania, to nie jest pomysł dobry
Chociaż dla nich pomysł ten jest lepszy niż mądry
Tak wygląda Warszawa
Atrakcyjny koncept, lepszy niż jego pomysłodawca
Żeby gadać non-stop o dragach
To bym się starał, to wszystko, co ma myśl napisała, jak najszybciej wymazać
Teraz uwaga, aspekty sprawdzam
Co by tu zrobić, żeby świat kolorowy był trochę lepszy dla nas
Ale niestety spotyka mnie żelazna ściana
Pieniądze, władza, zaciskam krawat
Jednak jest inne medium, żeby dotrzeć do człowieka
Rapowanie sztuką, żeby świat się zmieniał
Tylko o co tu chodzi, że ci artyści drodzy
Zamiast robić progres, cały czas stoją w miejscach
( Szop )
www.ChordsAZ.com