Song: Zbastuj
Artist:  Syndykat
Year: 2015
Viewed: 32 - Published at: 8 years ago

[Zwrotka 1: Żabol]
Zbastuj chłopaku, chciałbyś mieć wszystko od razu
Chwytasz się spraw kilkunastu, myślisz, że nie starczy czasu?
Zżera stres z powodu hajsu, brak ci do niego dystansu
Przez co złą drogę wybierasz i nieraz tracisz przyjaciół
Priorytetem jest kariera teraz dla wielu chłopaków
[?] komputera, łeb przyspawa do ekranu
Doprowadził ludzi młodych do hipnotycznego stanu
Przeprogramowując głowy, zniewalając przy tym naród
Jeśli jesteś nieświadomy, to dobrze się zastanów
Zamiast biec jak oparzony, czasem zbastuj i przyhamuj
Każdy medal ma dwie strony, ciężko sięgnąć ideału
Nie każdy sposób jest dobry, dlatego śpiesz się pomału
Pracuj, lecz nie haruj, zdrowie cenniejsze od szmalu
Nie szczędź dla rodziny czasu w imię bansu i kataru
Będąc więźniеm rarytasów, odnajdź szczęście wszystkich bliskich
Zbastuj, nie wiesz kiеdy może być po wszystkim

[Zwrotka 2: Parol]
Wymagany standard, wielki [?], nowe Volvo
Fast life tak jak hazard wymierzony w błędne koło
Pochłonięty pracą zapomina o swych bliskich
Żona pełni rolę ojca, nastał małżeński kryzys
Jemu się wydaje, że to taka kolej rzeczy
Ona ma prać brudne dresy, on domowy budżet leczyć
Ostatni wspólny wyjazd to wakacje Gran Canari
Był miodowy miesiąc, pięć lat temu może dali
Wiedziona przeżyciami, rozwiedzione przyjaciółki
Napaliła się ochoczo na kochasia z górnej półki
Przycięła swoje piórka i skoczyła w modne ciuszki
Była szarą myszką, pomalował jej wydmuszki
Rodzina w tarapatach, jednak poddał się terapii
Zrozumiał, że ją traci, uczuć ot tak nie przywróci
Kolejna pociecha miała rozwikłać ambaras
Poszła na kompromis, Ero-Disco, potem taras
Znaleźli wspólny język, czas dla siebie i dla dzieci
Podział obowiązków ostatecznie ich odmienił
Nie brał już nadgodzin, ona również zbastowała
Poświęcił się bez reszty, jeszcze bardziej pokochała
Popadli w monotonię, szybkie tempo było gwoździem
Zdołali temu sprostać, chociaż dychali żałośnie
Połączył ich tatuaż, wysoko na lewej ręce
Życie jest jak strawa, ty delektuj konsumencie
[Zwrotka 3: Egon]
Chcieli dojechać chłopaka, on sztywno nie wydygał
Sobie wszystko trzymał, druhów swych nie wydał
Wiedział czym jest zdrada, sam nieraz przeżył zawód
[?]
[?] twardych dech się nie bał
Trzeci raz na pudle tym kurwom duszy nie dam
Ciągle se powtarzał [?]
Syndykat na banicji i tym, co robią legal
Kiedy lecisz ostrym łukiem, kiedy nie wiesz co cię czeka
Trudno jest zbastować, gdy idzie dobrze towar
Trudno jest powiedzieć co czyha za zakrętem
Moje życie trudne, smutne i bezwzględne
Niepewny los dla straceńców, pomyleńców
Wiecznych ludzi zasad, nie tracę nigdy sensu
We mnie te wartości - gniew, siła, trud
We mnie te dzielnice, ulice, prawdy [?]

( Syndykat )
www.ChordsAZ.com

TAGS :