[Lyric] Symeon Słupnik (Baant)

[Zwrotka]
Podchodzę do ciebie
Klękam, na twarz padam
Przed tobą nieskończoną
Choć nawet nie zaczętą
Lecz jesteś łaskawa
A szczodra jeszcze bardziej
Każde z twoich spojrzeń
Jawi się zachętą

Piękna jak Zuzanna
Ja przy tobie starzec
Łowca - co złowiony
Ryba, która tonie
Bez słupa Symeon
Co nie ma skąd zawołać
Że, kto cię tylko dotknie
Na wieczność zgubiony

[Refren]
A
A jednak ja
Chcę dotknąć cię
Zobacz, jak brnę
W twe odmęty
Chcę
Poczuć, jak drżysz
Gdy pod twój krzyż
Wsuwa się dłoń
W łuk wygięty

[Zwrotka]
Ja jak organista
Znam te manuały
Jaki dźwięk wydają
Przy muśnięciu lekkim
Wszelkie twoje głosy
I ich kombinacje
Warg już nie zagryzaj
Rozchyl je jak księgi

Strony pocałunków
Kto je podyktował?
Człowiek to czy anioł?
Niemożliwe stwierdzić
Świtem przeczytane
Przy świetle niewielkim
Zdawać by się mogły
Carskie wrota w cerkwi

[Instrumental]
[Refren]
A
A jednak ja
Chcę przez nie przejść
Oddać ci cześć
Niepojętej

Chcę
Zobaczyć cud
Nasycić głód
Łask twoich być
Dysponentem

A
A jednak ja
Chcę dotknąć cię
Zobacz, jak brnę
W twe odmęty

Chcę
Poczuć, jak drżysz
Gdy pod twój krzyż
Wsuwa się dłoń
W łuk wygięty

A
A jednak ja
Chcę dożyć dnia
By w blasku stać
Wniebowzięty
Chcę
Poczuć, jak drżysz
Gdy pod twój krzyż
Wsuwam swą dłoń
W łuk wygięty